Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.
kompetencje miękkie kursy

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.Plantacja lawendy w Polsce – nieprzeciętne marzenie, szalony pomysł? Ona zamieniła je w rzeczywistość; bo z fascynacji pięknem powstała działalność, która przynosi zyski – nie tylko duchowo – wizualne 🙂 Lawendowy biznes. Wyobraź sobie takie miejsce – zmysłowe, sielskie, ciepłe, bezpieczne. A z drugiej strony strategię organizacji, rozpoznawanie potrzeb klienta oraz związane z tym działania marketingowe. Poznaj Hanię i jej Lisie Pole.

 

Większość z nas szuka pomysłu na swój biznes; chce połączyć pasję, radość pracy z realnym działaniem, dającym oczywiście satysfakcję w każdym wymiarze. Jak już po ciężkiej pracy, odpowiednich przygotowaniach powstanie to jedyne miejsce, czy odda to co tam zostawiłaś? Zobaczmy na przykładzie magicznego miejsca, którym bez wątpienia jest to jedno z największych pól lawendowych w Polsce.

Kto?

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.

Hanna Kamieniecka – młoda, mądra, piękna. Pojechała do wielkiego miasta – Wrocławia, aby studiować prawo, przeszła na historię sztuki; a wszystko po to, by wrócić do małego, rodzinnego miasta, na pobliską wieś i założyć plantację lawendy. O Hani i jej działaniach jest głośno – można było ją zobaczyć w „Pytanie na śniadanie” (TVP 2), usłyszeć w Polskim Radio Czwórka, przeczytać wiele wywiadów m.in. w Wysokich Obcasach Gazety Wyborczej. Co więcej Hania jest laureatką plebiscytu „Kobieta Przedsiębiorcza 2015” Dziennika Łódzkiego.

Gdzie?

Plantacja lawendy – ponad pół hektara, 23 100-metrowe rzędy, ponad 4 tys sadzonek lawendy, w małej wsi Bieniądzice, koło Wielunia w województwie łódzkim.

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.W internetowej przestrzeni:

www.lisie-pole.eu

Facebook Lisie Pole  

Facebook grupa „Lawendowe SOS”

Instagram Lisie Pole

 

Co oferuje?

Lawenda w wielu postaciach, w zależności od pory roku:

– świeżo cięte lawendowe bukiety, wianki

– bukiety z suszonej lawendy

– susz lawendowy na kg

– woreczki zapachowe, lawendowe rękodzieło

– dodatki ślubne, dekoracje okolicznościowe

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.

 


Pomysł! Lawendowy biznes? Ale jak?

Jak Hania opisuje swój pomysł na biznes? Czy jest w tym jakaś metoda?

Nie ma złotego środka na lawendowy biznes. Kiedyś byłam przekonana, że sukces zależy od ilości roślin na polu. Dziś wiem, że najważniejsza jest umiejętność zagospodarowania każdej zerwanej gałązki. Znam niewielkie plantacje, nawet dziesięć razy mniejsze od naszej, które świetnie radzą sobie ze swoimi produktami na rynku, ale są też i takie, których właściciele mimo zagospodarowania areału podobnego do Lisiego Pola zdecydowali się nad ich zamknięciem. Jak w każdym biznesie – również z lawendą – liczy się umiejętność pozyskania klienta i tworzenie produktów, które ktoś chce nabyć.”

 

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.

 


Jak rozkręcić taki biznes?

Jak w każdej dziedzinie potrzebne jest wyczucie czasu i miejsca. Hania: „Nie wszystkim udaje się rozkręcić własny biznes. Trzeba mieć nie tylko dobry pomysł, ale też odpowiedni biznesplan. Plus rozeznanie w potrzebach klientów. W przypadku rękodzieła dochodzi jeszcze estetyka wykonania. Od początku nie nastawiałam się tylko na rynek lokalny. Wiele naszych produktów trafia do domów i na uroczystości w całej Polsce od Gryfina po Zakopane. Dobrym tropem w przypadku lawendowego biznesu są także rynki zagraniczne – kraje skandynawskie i Rosja z naturalnych przyczyn nie mają u siebie pól lawendowych. Rok temu udało nam się wykonać 8 tysięcy dodatków do zestawów świątecznych dla firmy Sylveco dla ich lawendowej linii kosmetycznej Biolaven.”

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.


Opłacalność?

Hania określa ją bardzo trafnie, wspominając o kosztach i sezonowości:

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.Zanim założyłam Lisie Pole zastanawiałam się, gdzie na rynku istnieje przestrzeń do wykorzystania. Trzeba wszystko skalkulować, jak w przypadku każdego biznesu. Uprawa lawendy jest sezonowym źródłem dochodu – należy mieć dodatkowe zabezpieczenie np. na wypadek wymarznięcia roślin. Większa ilość roślin wcale nie oznacza większych zysków, przynajmniej na początku, gdy rośliny są niewielkie. Na plantacji da się zarobić, jeśli ma się na nią pomysł, ale nie wmawiam ludziom, że powrót na wieś to czysta sielanka. Panuje taki mit. Ja nie ukrywam, że życie na wsi jest kosztowne. Koszty ogrzewania, eksploatacji, utrzymania ogrodu, pola…

Koszt założenia plantacji był do ogarnięcia, mieścił się w moim biznesplanie. Poza tym chodziło o uprawę w miarę łatwej do opanowania rośliny wieloletniej, której nie trzeba byłoby podlewać. Budowa systemu nawadniającego generuje wysokie koszty, a tych już na początku zamierzałam uniknąć. Chciałam również, by była to roślina, z którą będę sobie w stanie poradzić bez zawodowego przygotowania. Początkowo byłam kompletnym laikiem, wszystkiego uczyłam się metodą prób i błędów. Od początku wkładam w to jednak dużo serca i oczywiście pracy.”

 


Jak zarobię na lawendzie?

Hania w swoim szaleństwie ma metodę. Jest plan, założenia, konsekwencje:

Zacznijmy od tego, że lawendowych plantacji mniejszych i większych jest w Polsce kilkadziesiąt i każda z nich ma w miarę podobny profil. Różnica jest jedynie między plantacjami nastawionymi na rękodzieło, a tymi stricte szkółkarskimi. Moja produkcja jest po prostu wielotorowa – choć po ostatnich dwóch sezonach zaobserwowałam, że wyspecjalizowaliśmy się w dostarczaniu lawendy na uroczystości weselne. Warto jednak zachować elastyczność, ponieważ za moment może się okazać, że bardziej opłacalna będzie sprzedaż hurtowa. Nie mniej najśmielej odzywa się do mnie branża ślubna, mnóstwo panien młodych zamawia bukiety, dodatki. Jak w każdym biznesie, zawsze trzeba być czujnym, ponieważ konkurencja – nie śpi. Np. Niedawno spotkało mnie przykre doświadczenie, gdy okazało się, że inna plantacja na targach ślubnych wykorzystała zdjęcia moich prac do własnych celów promocyjnych.”

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Leżę i patrzę jak mi w polu rośnie?

Hania jaką znam ciągle pracuje – jest na polu i przycina, albo tworzy w pracowni: wianki, bukiety, liczy i myśli 🙂 Ona sama określa to tak:

Sezon lawendowy zaczyna się w marcu. To wtedy zaczynam cięcie kształtujące pokrój roślin w obejściu. W kwietniu wychodzę na pole, ponieważ kwiecień i maj to początek pielenia, które trwa bez przerwy do jesieni. Zbiory trwają z przerwami od czerwca do początków września. Staram się tak zagospodarowywać zamówienia, by wraz z grudniem zamknąć sezon na produkty lawendowe. Wychodzi więc na to, że mam dwa-trzy miesiące wolnego. To jest czas nadrabiania zaległości we wszystkim, odwiedzanie przyjaciół i mini wakacje. Od maja do września w zasadzie nie mam czasu na nic innego niż lawenda. Towarzyszy mi ona od rana do nocy. W sezonie zbieranych jest nawet do kilkaset bukietów dziennie.”

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.

 


Czyli porzuć prace i załóż plantację lawendy?

5 lat temu Hania podeszła do sprawy starając się minimalizować ryzyko fiaska:

Moja ucieczka z miasta jest jednocześnie powrotem do korzeni. Pole, na którym uprawiam lawendę przed laty należało do moich przodków. Historia zatem zatoczyła koło. Realizując swój plan staram się ryzyko ograniczyć do minimum. Gdybym miała kupić ziemię, pójść do banku po kredyt i zainwestować go w rośliny, pewnie nigdy nie odważyłabym się na taki krok. Mam to szczęście, że nie muszę niczego stawiać na jedną kartę, bo wykorzystuję to, co już w rodzinie było – i dom, i ziemia. Jednak podsumowując; nie zamieniłabym tego na życie w dużym mieście, bo kocham to co robię, a życie w zgodzie z naturą sprawia, że czuję się szczęśliwa.”

 

Kurtyna – koniec opowieści. I jak? Już wiesz jak Ona to robi? 😉 Pomysł musi dojrzeć, jak te fioletowe krzaki lawendowe. Ale musi mieć też odpowiedniego opiekuna, rękę i umysł, który pokieruje go na właściwe tory.

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.

Lisie Pole Hanna Kamieniecka

Bieniądzice, 98-300 Wieluń

e-mail: lisiepole@gmail.com

www.lisie-pole.eu + Facebook 

 

Wszystkie zdjęcia opublikowane w artykule są własnością Hani, przedstawiają rzeczywisty obraz plantacji oraz produktów przez nią wytwarzanych 🙂

Mam prośbę – teraz Ty zarządzasz. Jeżeli spodobał Ci się tekst pokaż swoją reakcję – skomentuj, udostępnij dalej; polub na Facebook – rozkwitnę jak lawenda 😉

Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.

kompetencje miękkie kursy

43 komentarze dla “Jak Ona to robi? Lawendowy biznes.”

  1. Daria napisał(a):

    Lawendy są piękne. Fajnie że tej kobiecie się udało, włożyła w to całe swoje serce.

  2. Tosia napisał(a):

    To prawda, wygląda pięknie a jak to w życiu bywa – jest to ciężka praca i spore ryzyko 🙂
    Gratuluję odwagi i sukcesu 🙂

    1. W imieniu Hani dziękuję 🙂

  3. Ostatnio bardzo często wracam do Twojego bloga. Spodobało mi się jak piszesz, teksty są czytelne. Czekam na następny post!

  4. Bardzo ciekawa historia. Świetnie pokazuje, że los jest w naszych rękach i z pasji, hobby do piękna można stworzyć dobrze prosperujący biznes. Czasami postawienie na niekiedy odważny krok może być dobrą drogą do osiągnięcia sukcesu i spełnienia się. Trzymam kciuki, oby działalność nadal prężnie działała i rozwijała się. 😉

    1. Matt w imieniu Hani dziękuje bardzo za dobre słowa 🙂

  5. Ela napisał(a):

    Boże? Kasia ile Ty masz komentarzy pod wpisem. Gratulacje.
    A propos lawendy, mam 4 krzaki nie przyciełam przed zimą? Podziwiam takie zacięcie, jestem ze wsi i mieliśmy zawsze kawałek ziemi. Jakieś truskawki, potem kapustę itp. Teraz działka 16 arów to też trochę przy niej pracy. Lubię trochę popracować w ogródku, bo mnie resetuj , ale czasami się nie chce. A trzeba i to już praca. Lawenda jest miododajna, a mąż ma pasiekę i chce doradzić i zrobić cały szpaler.

    1. Elu komentarze, bo temat lawendy bardzo nośny! U mnie lawenda została przycięta przed zimą… bo wpadła Hania i oczywiście zażyczyła sobie coś do cięcia 🙂 I życzę powodzenia – sadźcie tę lawendę! 🙂

  6. Małgorzata napisał(a):

    Panią Hanię i jej plantację miałam szczęście poznać osobiście i było to bardzo piękne, miłe, ciepłe spotkanie. Podziwiam ją za pomysł, pracowitość, wytrwałość i… gotowość dzielenia się swoją wiedzą i pasją z innymi, a nie każdy jest na to gotów.

    1. Małgosiu idealnie ujęłaś osobowość Hani. Podzielam Twoje zdanie i… do zobaczenia na Lisim 🙂

  7. Aga napisał(a):

    mam kawałek ziemi 50 km od Warszawy. Gdzieś w głowie już od jakiegoś czasu, gości myśl przeprowadzki na wieś. ..ale ciągle jest brak odwagi. Lawenda-mam jej kilkanaście krzaków i już w tym roku zrobiłam lawendowe woreczki, które cieszyły się dużym powodzeniem….ale Hania PODZIWIAM JĄ.
    Aga

    1. Aga ja też ją podziwiam. Nie można z góry zakładać porażki, ale odważny pomysł. Wszystko chyba zależy od zręczności i strategii.

  8. Na początek – ojej, jakie piękne zdjęcia!

    A dalej: kurczę, ależ inspirująca dziewczyna z tej Hani! Zachwyca mnie jej pomysł i to, że postanowiła wrócić z wielkiego miasta w rodzinne strony. Podoba mi się cała ta idea – rozsyłanie lawendy w świat, tworzenie czegoś dla innych, uderzanie w biznes ślubny. Jestem pod naprawdę ogromnym wrażeniem Lisiego Pola i trzymam kciuki za bohaterkę Twojego artykułu, aby sięgała jeszcze wyżej i rozwijała się we wszystkich kierunkach, jakie jej się zamarzą.

    Fajnie, że znalazło się tutaj sporo informacji praktycznych. Dla mnie to szalenie fascynujące móc zajrzeć za kulisy takiego biznesu. Ciekawe jest to, że większe plantacje upadają – jak widać, do tego trzeba mieć głowę, a także pewną elastyczność, która pozwala odpowiadać na potrzeby rynku. Tym bardziej podziwiam Hanię za to, jak się rozwija i jak działa.

    Dziękuję za tę inspirującą historię. Czułam już ogromne zmęczenie dzisiejszym dniem, a teraz siedzę i po prostu uśmiecham się do monitora, bo ogromnie cieszą mnie czyjeś sukcesy i radości 🙂

    1. katarzyna napisał(a):

      Kludyna a jak ja Ci dziękuję za taki komentarz! Hania ma głowę, której używa 🙂 Bo plantacje faktycznie padają, nawet te duże; a te małe radzą sobie. Lisie Pole jest niesamowite. A jego dusza jest właśnie Hania. Ona sama w sobie ma coś nieodkrytego, tajemniczego (?) 🙂 Wkłada w to mnóstwo pracy, a efekty… można podziwiać.Pozdrawiam!!! Katarzyna

  9. Ohhh podążać za marzeniami i łączyć biznes z własną pasją – to jedno z lepszych co może człowieka w życiu spotkać, należy się to uznanie za podjęcie ryzyka i za odwagę, to powinno dać każdemu do myślenia 🙂

  10. Aga napisał(a):

    Uwielbiam lawendę, a wiele wskazuje na to, że we wrześniu będę w okolicach lubuskiego. Jestem oczarowana tymi zdjęciami <3

  11. Zauważyłam niedawno, że wizyty w polach lawendy zaczynają być bardzo modne (spacery, wycieczki, sesje zdjęciowe). Ludzie myślą, że to takie miłe i przyjemne, że to pięknie wygląda. W wywiadzie z Hanią dobitnie widać, że na taki roślinny biznes trzeba mieć pomysł i ogromną chęć do pracy. Bo praca w polu do łatwych nie należy.
    Gratuluję efektów pracy. Świetna motywacja dla tych, którzy mimo wszystko chcą spełniać swoje marzenia.

    1. katarzyna napisał(a):

      Kinga bardzo dobrze podsumowałaś – trzeba pracować. Bez tego nic nie będzie, może samo urośnie, ale z jakim efektem?

  12. Mając w ręku kawałek ziemi człowiek nie powinien wahać się ani chwili i otwierać swój biznes. Na marginesie nie wiedziałam, że lawenda nie wymaga podlewania ????

    1. katarzyna napisał(a):

      Krupeczki i dlatego mam je w donicy w ogrodzie. Bo ja kaktusa raz zasuszyłam 😉

  13. Arleta napisał(a):

    Zdjęcie – jak znajomi to widzą, a jak jest naprawdę – fantastyczne i mówiące więcej niż tysiąc słów 🙂

  14. Fantastyczny, niecodzienny pomysł. Piękna opowieść. A jako bonus… brak komarów w najbliższej okolicy.

  15. Bardzo, ale to bardzo inspirująca i piękna historia 🙂 Bardzo lubię lawendę, już kiedyś słyszałam o Hani. Cóż, nic, tylko brać od niej przykład i dążyć do celu!

    1. katarzyna napisał(a):

      Martyna ba o Hani jest głośno, co się dziwić prawda? 😉

  16. Ale super biznes, a jaki pachnący :). Ja mam mini plantację lawendy na moim balkonie ;).

    1. katarzyna napisał(a):

      Lifestylerka na balkonie też dobra. Ważne, że pachnie i cieszy estetyką 🙂

  17. Wspaniała, inspirująca historia 😉 Trzeba dążyć do swoich celów 🙂

  18. Świetna historia i przepiękne miejsce pracy, chociaż mogę sobie wyobrazić, że nie raz wcale tak pięknie nie jest 🙂

  19. Prowadzę bloga weselnego i mega dziękuję za ten wpis, bo dziewczyna robi coś z sercem, a ja takich ludzi uwielbiam. Mam nadzieję poznać Hanię osobiście. Zapisałam sobie namiary 🙂 <3

    1. katarzyna napisał(a):

      Agata dokładnie! Przecież Ty ze swoimi treściami – jak najbardziej! U Hani w galerii na fanpage są realizacje ze ślubów. Niesamowite! Więc Wasze siły tez mogą dostarczyć wrażeń 🙂

  20. Gratuluję odwagi i rozwagi w biznesie. Pola przepiękne i zdjęcia też, ale niestety trzeba zabezpieczać nawet kosztem mniejszej atrakcyjności.

  21. Wiem, że tak nie jest, ale sama idea pola bawełny naprawdę wydaje się romantyczna jak na zdjęciu 🙂

    1. katarzyna napisał(a):

      wczerni pola bawełny? Wow zaskoczyłaś 😉

  22. Myślę, że najważniejsze w opowieści Hani jest jedno zdanie: kocham to, co robię. Nie wyobrażam sobie powodzenia biznesu, gdybyśmy mieli się zmuszać do pracy. Bardzo ciekawy, inspirujący tekst:)

    1. katarzyna napisał(a):

      Iwona dokładnie, a że Hania kocha – to jej to tak wychodzi, że przyciąga jak magnes 🙂

  23. Jakkolwiek wydawało by się to nie na miejscu ciśnie mi się tu na usta motto brytyjskiej jednostki specjalnej SAS

    Who dares wins! Śmiały zwycięża!

  24. Z przyjemnością bym się wybrała w to magiczne miejsce… 😉

  25. Ciężka praca, nie ma co się rozwodzić, że to łatwy biznes 🙂

    1. katarzyna napisał(a):

      Grzegorz podsumowałeś jak na mężczyznę przystało, bo to nie jest łatwe; mam wrażenie że Hania ciągle pracuje. Właściwie Ona tym żyje. To wyznacza jej kierunek nawet zwykłego dnia 🙂

  26. Bardzo podoba mi się, że Hania myśli na dużą skalę, a nie tylko w kategoriach rynku lokalnego. Brawo! Podoba. i się również, że zaczęła się specjalizować w uroczystościach weselnych, ale cały czas zaznacza, że należy być elastycznym. Świetny tekst!

  27. Przykład Pani Hani pokazuje, że wystarczy chcieć i dążyć do celu, a się uda. Po za tym totalnie kocham lawendę i na jej sam widok już czuję zapach. Taki freak 😀

  28. Magda napisał(a):

    Przecudnie inspirująca historia????

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *